Zdjęcie 

http://zspiwoda.superszkolna.pl/wiadomosci/325027/uroczystosc-katynocalic-od-zapomnienia-


Rys biograficzny oficera wojska polskiego

por. rez. Jana Sochy zamordowanego w Katyniu

 

 Jan Socha urodził się 20 czerwca 1913r. w Piwodzie, był synem Mateusza Sochy  i Ludwiki z Miszczychów. Rodzice pochodzili z Piwody.

Dom rodzinny Mateusza Sochy, ojca Jana, mieścił się na obecnej posesji państwa Orzechowskich oraz na placu, na którym w latach 80' wybudowano kościół. Działka ofiarowana pod budowę świątyni od pokoleń stanowiła własność rodziny Sochów.

          Ojciec Jana - Mateusz po zawarciu związku małżeńskiego z Ludwiką z Miszczychów 25 września 1888r., otrzymał od ojca część działki, na której wybudował, jak na tamte czasy okazały dom, murowany i kryty blachą. Mateusz pracował jako karbowy w miejscowym folwarku, za wzorową pracę otrzymał materiał budowlany. Dom  mieścił się na posesji, gdzie teraz mieszka wnuczka Mateusza Sochy, Helena Broda i  jej córka Maria Miazga z rodziną.

          Jan Socha miał pięcioro rodzeństwa: brata Stanisława i cztery siostry Katarzynę, Jadwigę, Agatę i Zofię. Jan był najmłodszym z rodzeństwa. Stanisław ożenił się z Marią Tabin i mieli czworo dzieci: Helenę, Stefanię, Andrzeja i Zofię. Mieszkał on w rodzinnym domu, gdzie do dziś mieszka jego córka Helena Broda z rodziną.

          Mąż Katarzyny pochodził z Cetuli, miał na nazwisko Klisz. Mieli jedenaścioro dzieci. Cała rodzina wyjechała do Ameryki i nigdy nie powróciła do Polski. Katarzyna pamiętała jednak o swoich krewnych i na miarę swoich możliwości wspierała ich. W Ameryce odwiedził ją brat Stanisław.

          Siostra Jadwiga po mężu nosiła nazwisko Dudek, mąż pochodził z Piwody, mieli jednego syna Stanisława. Zofia wyszła za mąż za Walentego Żołyniaka, przez całe życie mieszkała w Piwodzie, miała czworo dzieci: Stanisławę, Tadeusza, Władysława i Mariana. Natomiast siostra Jana Agata zmarła w młodym wieku.

          Jan uczęszczał do Powszechnej Szkoły czteroklasowej w Piwodzie, bardzo dobrze się uczył, jego wychowawczynią była pani Maria Buchtalarz  która całe swoje życie zawodowe poświęciła edukacji i wychowaniu dzieci w Piwodzie. Rodzice postanowili wysłać go do gimnazjum w Jarosławiu. Matka bardzo chciał, żeby został księdzem, ale nie spełniły się jej marzenia, Jan wybrał inną drogę życiową.

          Ojciec Jana zmarł przed ukończeniem gimnazjum przez syna. Janem zaopiekował się wówczas stryj Ludwik Socha, który sprzedał swoje gospodarstwo w Piwodzie i zamieszkał w Jarosławiu przy ul. Krakowskiej (obecnie Grodziszczańskiej). Gospodarstwo, które sprzedał to plac na którym obecnie mieszkają państwo Magdziakowie, a wcześniej państwo Tomasowie, przy skarpie, na której wybudowany jest kościół. Działka ta była własnością rodziny Sochów, Ludwik otrzymał ją od ojca, gdy założył własną rodzinę. Żona Ludwika pochodziła z Nielepkowic, mieli oni dwie córki. Córka Karolina wyszła za mąż za Begieja i mieszkała z rodzicami, miała troje dzieci: Anatola, Mieczysława i Barbarę. Obaj synowie uczyli w szkole średniej w Jarosławiu. Barbara jest chrześnicą Jana Sochy. Mieszka w Jarosławiu, po mężu nosi nazwisko Burda. Swojego chrzestnego nie pamięta, zna go tylko z opowiadań rodziców. Pamięta jedynie z opowiadań mamy, że Jasiu był bardzo grzeczny, uczynny, ambitny i zdyscyplinowany. Kiedy Jan był w maturalnej klasie jeden z jego nauczycieli odradzał mu zdawanie matury twierdząc, że jako chłopski syn z tak biednej rodziny nie będzie miał możliwości dalszego kształcenia. Jan mimo to przystąpił do matury i zdał ją z dobrym wynikiem.

          Czas nauki w gimnazjum nie był dla niego łatwy, w domu rodzinnym panowała bieda, u  stryja też nie było lepiej, jako chłopski syn traktowany był gorzej od bogatszych uczniów. Według wspomnień bratanicy Heleny Brody, siostry Zofii Żołyniak oraz kuzyna i najlepszego przyjaciela Jana - Michała Sochy, rodzina rzeczowo i finansowo wspierała go na miarę swoich możliwości. Matka, brat, bratowa często przemierzali drogę z Piwody do Jarosławia pieszo, aby Jasiowi dostarczyć potrzebne rzeczy i żywność wyprodukowaną w gospodarstwie. Jan okazywał ogromną wdzięczność, pamiętał o bliskich również po ukończeniu szkoły, gdy już pracował. Wysyłał bratu Stanisławowi paczki oraz nalegał o wysłanie jego syna Andrzeja do szkoły w Wiązownicy, gdyż, jak twierdził, był tam wyższy stopień nauczania, obiecywał wykształcić bratanka. Niestety syn Stanisława zmarł w bardzo młodym wieku.

          W czasie wolnym od nauki w gimnazjum, Jan przyjeżdżał do domu rodzinnego w Piwodzie. Pomagał rodzicom w gospodarstwie oraz dzielił się zdobytą wiedzą z rówieśnikami. Ze wspomnień mojego ojca Michała Sochy, wiem, że  przynosił mu różne książki do czytania oraz wspólnie realizowali  przedstawienia o treści patriotycznej i religijnej dla miejscowej ludności, a nawet wyjeżdżali do sąsiednich miejscowości z inscenizacjami. Spotkałam w swoim życiu ludzi, którzy wspominali z wielkim rozrzewnieniem przedstawienie pt. "Zmartwychwstanie Polski" oraz "Jasełka". Z wywiadu z bratanicą Heleną Brodą wiem, że razem z Janem przyjeżdżali do Piwody wnukowie stryja Ludwika Sochy z Jarosławia, Anatol i Mieczysław Begiejowie, którzy grali na instrumentach muzycznych i pięknie śpiewali kolędy. Mieczysław Begiej bardzo długo prowadził chór kościelny u Dominikanów  w  Jarosławiu.                 

          Jan Socha po ukończeniu czteroletniego gimnazjum w Jarosławiu w1932r. wyjechał z Jarosławia do Włodzimierza Wołyńskiego i tam podjął naukę w Szkole Podchorążych Rezerwy Artyleryjskiej im. Marcina Kątskiego. Szkołę tę ukończył w 1933r. i otrzymał stopień ppor.rez. Służył w 24 pal. w Jarosławiu. Po skończonej służbie wyjechał do  Wołynia, tam znalazł pracę, mieszkał w miejscowości Stepań koło Łucka. Według wywiadu przeprowadzonego z siostrą Zofią Żołyniak pełnił  tam przez jakiś czas funkcję burmistrza. Ożenił się z Aliną Mikołajko, która pochodziła z okolic Częstochowy, była z zawodu nauczycielką. Według świadectwa siostrzeńca Jana - Władysława Żołyniaka na podstawie wspomnień matki, ślub wzięli w Częstochowie ale w księdze metrykalnej jest zapis następującej treści: "Zawarł związek małżeński z Zofią, Aliną Mikołajko w Stepani koło Łucka 27.04.1939r." Pomimo takiego zapisu mogli brać ślub w Częstochowie, ale należało go zapisać w parafii  do której należeli, gdyż Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej nie pełniło roli kościoła parafialnego. Życie małżeńskie Jana i Aliny trwało bardzo krótko, we wrześniu 1939r. wybuchła II wojna światowa i Jan został powołany do wojska. Będąc oficerem Wojska Polskiego spotkał go tragiczny los, trafił do sowieckiej niewoli do Kozielska wraz z tysiącami polskich oficerów. Alina została przez sowietów wywieziona w głąb Rosji. Rodzina otrzymała od niej krótką wiadomość: "Jestem tak daleko, że nawet ptaszek z Polski do mnie nie doleci". Nie dała później żadnego znaku życia. Kiedy ją wywozili była            w błogosławionym stanie, rodzina długo żyła nadzieją, że może dziecko przeżyło i kiedyś się odezwie, ale ich oczekiwania nie spełniły się.

          Jan również przekazał z niewoli sowieckiej krótką wiadomość dla rodziny. Była ona zaadresowana do Michała  Sochy, a dostarczona przez Frańciszka Płoszaja z Wiązownicy, kolegę Jana z Gimnazjum, który również trafił do niewoli sowieckiej, ale jakimś cudem udało mu się z tego piekła wyrwać. Była to maleńka  karteczka, następującej treści: "Michał, ja już chyba stąd nigdy nie wrócę". Podczas ekshumacji ciał zamordowanych polskich oficerów w lesie Katyńskim odnaleziono ciało Jana Sochy, przy nim dwa listy, kartkę pocztową i wizytówkę. Rodzina miała zostać o tym powiadomiona, ale nigdy nie otrzymała tych znalezionych listów. Mam nadzieję, że gdzieś są w nieznanych archiwach.

          Mój ojciec Michał Socha rzadko o tym  rozmawiał, gdyż, o Katyniu nie wolno było mówić, ale kiedy wspominał  swojego najlepszego przyjaciela z lat młodzieńczych z oczu płynęły mu łzy. Było to dla mnie bardzo dramatyczne przeżycie, choć jako dziecko nie  rozumiałam o co i  o kogo chodzi.  Kiedy zrozumiałam  co się kryje za łzami mego taty postanowiłam zrobić, co w mojej mocy, aby ten szlachetny człowiek, oficer Wojska Polskiego, kuzyn i przyjaciel mojego ojca nie został zapomniany przez najbliższych  i mieszkańców jego rodzinnej miejscowości  Piwody.  

          Odnalazłam w internecie informację, że na cmentarzu w Katyniu pochowany został pod nr.2404, IV mogiła, IV szereg, VI warstwa. W Księdze Cmentarnej w Katyniu  jest  zapis następującej  treści:   "Ppor. rez. Jan Socha s. Mateusza Sochy i Ludwiki z Miszczychów ur. 20 VI 1913r. w Piwodzie  pow. Jarosławski. Absolwent Gimnazjum w Jarosławiu/1932/ i  Szkoły Podchorążych we Włodzimierzu Wołyńskim/1933/  . Ppor. mianowany od 1 I 1936r.  Przeniesiony z 24 pal. do 27pal. /1939/. Rolnik- brak danych."   W Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie jest upamiętniony  pod nr.13899- Ppor. Jan Socha. Przy Kościele Chrystusa Króla w Jarosławiu  figuruje  również nazwisko Ppor. Jana Sochy ur. w Piwodzie.   CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI                          

          Niniejszy rys biograficzny Jana Sochy opracowałam na podstawie zdobytych materiałów, dokumentów oraz wywiadów z najbliższą rodziną. Dołączam ksero wykorzystanych materiałów źródłowych i zdjęć.

 

                                                                                                             Czesława Orzechowska